![]()
Za brudnymi garami, spalonymi patelniami, z kubkiem czwartej kawy, stała zmęczona Garkotłuczka, gadając do siebie:
– Jak ja bym chciała posiedzieć w spokoju na kanapie, popatrzeć na światełka i poczekać na Mikołaja.
Puk. Puk.
– Dobry wieczór.
Z przykrością informujemy, że pasażerowie białego vana zginęli na przejeździe.
– A pies?
– Pies żyje.
– Chwała Bogu.
__
NStyl/3 – W temacie: Mikołaj, choinka i święty spokój!