![]()
Małe osiedle w niedużym mieście. Niewysokie bloki. Niedaleko ogródki działkowe, z których właśnie wczesnym wieczorem wraca Jolka.
Jolka to ładna dwudziestolatka. Niewysoka, nie za niska.. Nazbierała z ogródka świeżych warzyw na sałatkę tubylców. Przed jej blokiem stoją ławki, na których toczą się nocne rozmowy. Jolka zna ich wszystkich, z niektórymi chodziła do podstawówki. Oni też znają Jolkę, niezamężną, bezdzietną pannę mieszkającą ze schorowaną matką. Jolka pracuje w prywatnej firmie, w której dobrze zarabia. Dobrze, jak na dwudziestoletnią, bezdzietną pannę ze schorowaną matką na rencie.
Jolka przechodzi obok ławek, na których siedzą koledzy. Na widok Jolki jeszcze bardziej się ożywiają, cmokają, dyszą, gwiżdżą, pokazują rękoma swoje przyrodzenia. Zażenowana dziewczyna próbuje przedostać się do klatki, w której na drugim piętrze mieszka z matką. Tubylcy podchodzą bliżej, osaczają ją, bawią się włosami, wąchają, czuje dotyk na pośladkach, piersiach. Są bardzo blisko, oddech w oddech. Jolka zaczyna się denerwować. Nie boi się, ale czuje dyskomfort. Podniesionym głosem prosi o przepuszczenie. Tubylcy śmieją się, świdrują Jolkę wzrokiem, jakby była naga, a jest ubrana w legginsy, buty sportowe i zwykłą bluzkę. Wreszcie udaje jej się wyślizgnąć z tego kręgu i podbiec do drzwi klatki, z której wychodzi sąsiad z psem. Czuje, jakby wielki kamień spadł jej z ramion. Normalnym krokiem wchodzi na górę. Jolka jeszcze nie wie, że trzej tubylcy podążają jej śladem.
__
2.12.2025 (214 słów)