Pojechali w góry aktywiści z miasta i pytają miejscowych
– Góralu, czy ci nie żal, że lumpy w kwiatach, bocian w kapuście, rodzina na pikniku pod wiszącą zakałą, zakochani w letnich zauroczeniach, soczyste czereśnie z babcinego ogródka w ustach najpiękniejszych, a ty ledwo żywy, zmordowany, zgrzany, udręczony batożysz rozpasane bydlę, zamiast je wysłać do rzeźni a samemu legnąć z piwkiem na trawce?
– Ni mom wyścia panocku, to je tradycja, a tradycja to zecz świento. Z dziada, pradziada dajem koniom robotę, bez nas to łone by pozdychoły bezrobotne! I znowu nase łosimset plus by brały? Ni mo tak, tza robić, zeby zarobić.
__
12.6.2024
rstyl /67/