Początek jesieni, a ludzie w paltach, kapotach i jesionkach z rudymi, lisimi główkami.
Kawalkada śpiesznych nóg. Nieobecnych głów.
Byle szybciej do mieszkania z ciepłym kaloryferem i wrzątkiem z gwiżdżącego czajnika.
Miasto topi się w szarówce.
Co ten pan tu robi? Sam? Nie jest sam, ma towarzystwo. Misia.
Przychodzi codziennie. Przygląda się zasłoniętym kołnierzami twarzom.
Od lat z tym samym misiem, na tej samej ławce. Czeka.
Odchodzi, kiedy brudna noc wylewa z zatęchłych piwnic, aby wrócić następnego dnia.
Kilka razy został spisany przez mundurowych. Teraz już nikt nie reaguje na mężczyznę z misiem w parku.
Dzisiaj nie przyszedł. Miś został sam.
___
05.2022