![]()
Jak to mówią: małe miasto, małe grzechy, ale wielkie plotki.
***
Mieszkańcy małych miejscowości znają się od zawsze. Uczą się w tej samej szkole, chodzą do tego samego kościoła, lekarza, na ten sam targ, tymi samymi ulicami. Razem wychowują dzieci, bawią się na urodzinach czy zabawach sylwestrowych.
Wiedzą, kto jest zadziorny, a kto łagodny.
Znają swoje tajemnice, grzechy, uciechy. Ale w tym miasteczku o jednym nikt, nigdy się nie dowiedział: kto jest ojcem syna Emmy.
Podejrzewali, że i ona nie wie, kto jej tego dzieciaka zrobił. Krążyły plotki, że była pijana i każdy w mieście skorzystał z dobrodziejstw jej wdzięków.
Ludzie szeptali, że to dlatego chłopak jest inny od pozostałych dzieci.
Emma nie zwracała uwagi na gadanie ludzi, bo dokładnie wiedziała przed kim rozłożyła nogi, ale obiecała, że nikomu nie powie prawdy. Nawet dzieciom, bo oprócz synka, miała dwie, nastoletnie córki.
***
– Mamo, mamo, opowiesz mi bajkę, jak kiwi stracił skrzydła?
– Znowu? Może chcesz posłuchać innej legendy, znam ich wiele od mojej babci.
– Kiedy ta babcia nas odwiedzi?
– Odwiedza nas codziennie, ale my jej nie widzimy. Mieszka w niebie. Pamiętasz, mówiłam już to.
– Pamiętam, ale nie zawsze. Niebo jest niebieskie. Chcę mieć niebieskie włosy i bajkę o kiwi.
– Dobrze.
***
Zbliżały się Święta, Emma podzieliła obowiązki na siebie i córki, które musiały posprzątać i przyozdobić dom, zrobić zakupy i cały czas opiekować się bratem.
Emma w tym czasie pracowała na dwie zmiany, żeby w święta niczego nie zabrakło jej rodzinie.
– Simon, chodź pomogę ci i ruszamy na zakupy.
– Jestem Kiwi.
– Dlaczego kiwi?
– Nie znasz legendy o kiwi?
– Znam, ale… Wiesz co, może masz rację. Jesteś Kiwi. – Sara uśmiechnęła się do brata i pomogła mu zawiązać buty.
Wyszli w pośpiechu i żeby zyskać na czasie, poszli przez szkolne boisko.
Sara wiedziała, że o tej porze boisko nie będzie puste, ale chciała zaryzykować półgodzinny skrót do sklepu.
– Patrzcie, kto idzie. Cześć Sara.
– Cześć.
– Pograsz z nami?
– Nie.
– Hej, zatrzymaj się i pogadaj z nami.
– Jestem zajęta, daj mi spokój! Chodź Kiwi, musimy się pospieszyć.
– Jak go nazwałaś? Kiwi? Rzeczywiście pasuje do ptasiego móżdżka. Haha. Słyszeliście? Hahaha. Kiwi!
– Cześć, jestem Kiwi.
– Słyszałem. Hahaha.
– Idziemy z Sarą po zakupy na święta. Przyjdzie Mikołaj z prezentami i będziemy śpiewali o choince, Mikołaju i reniferach. Możesz do nas przyjść, jeśli lubisz śpiewać. Sara bardzo ładnie śpiewa. Ładniej od mamy i Grety.
– Ale ja to bym z kolegami przyszedł. Mogę?
– Tak.
– Simon! Kiwi! Cholera jasna, nie rozmawiaj z nim, nie zapraszaj i pospiesz się!
– Dlaczego nie chcesz, żebym rozmawiał?
– Nie chcę, żebyś z nim rozmawiał, bo to wilk w ludzkiej skórze! Śmiał się z ciebie!
Koledzy Sary grali w koszykówkę, w pewnym momencie piłka rzucona z całą siłą trafiła jej brata w głowę. Chłopiec upadł, a przerażona dziewczyna wzywała pomocy. Gracze uciekli, został tylko jeden.
– Przepraszam, ale tak jest w czasie gry. Przykro mi, że mały oberwał. Poczekaj, ściągnę pomoc.
***
Kiwi dwa dni spędził w szpitalu. Miał lekkie wstrząśnienie mózgu, ale mógł wyjść i spędzić święta w domu. W szpitalu poznał inne chore dzieci, lekarzy i pielęgniarki. Wszystkim przedstawiał się, jako Kiwi, bohater maoryskiej legendy o kiwi, który oddał skrzydła, by uratować las. Kolega Sary okazał się sympatycznym chłopakiem i uczynnym, bo pomógł odwieźć jej brata do domu.
Wilk i Kiwi mogą się łączyć i przeplatać. W każdym jest miejsce na dzikość i na łagodność.
__
16.12.2025
NStyl/3 – W tematach: Człowiek człowiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi. Mała miejscowość w małym kraju.