![]()
wyruszył Pan Gęś w podróż po świecie
zabrał małżonkę, babkę i dziecię
małą córeczkę, mądrą dziewuszkę
(która zabrała w podróż kaczuszkę)
i sobie poszli prosto przed siebie
ptaszki śpiewały, słonko na niebie
świeciło raźno i było miło
(oby się wszystko dobrze skończyło)
noc ich zastała pod wielkim dębem
córka usnęła kaczce na gębie
Pan Gęś zarządził przystanek krótki
(usnął jak dziecię, bardzo grzeczniutki)
rankiem zbudzeni przetarli oczy
ziemia zadrżała ktoś zatem kroczył
w lesie zawrzało zwierzyna pierzchła
(e, no spokojnie, to yetti przeszła)
Pan Gęś z odwagi jednakże słynie
dopadł więc yetti w miejskiej latrynie
-czymże ty jesteś, kobietą chłopem?
(muszę tam looknąć wnet teleskopem)
yetti stęknęła raz drugi trzeci
wodę spuściła wraz z nią tupecik
-jakiś ty tępy mały Gąsiorze
(nic mi nie wisi, niżej przy worze)
-no, nie wiem, nie wiem, sadło zakrywa
gdybyś ty była ciut spolegliwa
odkryłbym wówczas tajemną grotę
(phi, ja tam skrywam mą wieczną cnotę)
-zatem ty jesteś iks niewiadoma
-potwór ma otwór, zbieżna do gnoma
-wygląd nieważny, wnętrze się liczy!
(ten zawsze piękny, kto umysł ćwiczy!)
-precz ty potworze, pseudokobieto
-mam piękną żonę, ty jesteś beton!
-ale ja pisać potrafię wiersze!
(mogę przedstawić me ulubieńsze…)
zerknął oczkami Pan Gęś na yetti
-nie szukam zwady ani vendetty
-jesteś potworem, twoja to sprawa
(mnie czeka z żoną ero-zabawa)
i pognał migiem pod wielki ich dąb
piękny był przy tym, niczym Russel Crow
yetti zaś wzięła wierszyki swoje
(też ruszyła na świata podboje).
___
2018.