Jechał Mikołaj na hulajnodze
bardzo odświętny w czerwonej todze
orła wywinął, stracił jedynkę
lecz przy okazji poznał Śnieżynkę
Ujrzał ją w bieli z troską na czole
mruknął pod nosem o ja pitolę
ależ ty piękna jesteś aniele
a ona na to – powiesz w kościele?
Mikołaj udał że nic nie słyszy
patrzał na oczy i ciężko dyszy
ona przygryza wargi z ekstazy
on wówczas puścił bąka dwa razy
Ona spłoszona, on zadyszany
przerwał im doktor trochę zaspany
powiedz mi chłopczem gdyż brak jasności
po co ci z orłem dziwne czułości
Mikołaj śmiechnął przygładził brodę
by opowiedzieć swoją przygodę
jechałem sobie na hulajnodze
po asfaltowej nieczynnej drodze
W zasięgu ręki pustka na oku
a zaswędziało mnie strasznie w kroku
wcale nie z brudu takie schorzenie
związane z podłym, marnym jedzeniem
Staruszek medyk chrząknął w akcepcie
wiem co napisać mam na recepcie
łykaj mój chłopcze po swym posiłku
byś już nie musiał smyrać po tyłku
Mikołaj wesół rękę wyciąga,
ale pan doktor ze wstrętem chrząka
zwrócił się brodacz do swojej panny
jestem na dotyk twój dziś zachłanny
Śnieżynko piękna marzę wciąż skrycie
podrap mnie proszę po mym niebycie.
___
12.2016./edycja 12.2020.