Stójcie bluźniercy, zabraniam iść w przód.
Tam za tą skałą, co trzymam dłonią
ziemia jest święta, a jam jej bronią.
Koniec podróży zostańcie u wrót.
Zakryj, co ludzkie, zakop krucyfiks.
On nie powstrzyma piaskowej burzy
i nie pozbawi kolców przy róży.
Czy mam zwidzenie, lub mami mnie fiks?
Jakże wyraźny kolumny obraz
korpusy kobiet, tam w górze widzę.
Ich marność, szpetność – tego się brzydzę
i zwierząt ogrom, bestialski okaz.
Nie idźcie dalej, zgniłe kadłuby.
Tak oto trzymam, krzyż dla swej chluby.