Opowiem ci historię Czerwonego Kapturka,
która świeżość spędziła, nie jak inni, na bzdurkach.
Bytowała w dzielnicy okrzykniętej złą sławą
w komunalnych pokojach, z braćmi, dziadkiem i mamą.
Tato wyszedł i trafił za przestępstwo za kraty,
bo szef znowu nie przelał, po całości wypłaty.
Mama szybko musiała w swoje ręce wziąć sprawy
założyła z synami biznes Handel-Dostawy.
Bardzo chętnie, Kapturek, pomagała przy pracy
obietnicą nęcona luksusowej wręcz płacy.
Po zachodzie z koszyczkiem, już po skromnej kolacji
biegła, ile sił w nogach do Babuni przy stacji.
U Babuni Wilk robił, który był tam bramkarzem
obserwował Kapturka i non-stop o niej marzył.
Aż się zakradł wieczorem, by poczekać na małą
chciał ją odwieźć do domu, autem, zdrową i całą.
Początkowo Kapturek grzecznie mu odmawiała,
gdy uparcie zamęczał na podwózkę przystała.
Pojechali przed siebie, jakby nie było czasu,
Wilk w obłędzie już dyszał i już skręcał do lasu.
A Kapturek spokojnie rozglądała się wokół,
mimo iż sama z łotrem, tutaj w lesie, po zmroku.
Wilk niegrzecznie wyprosił z samochodu Kapturka,
chciał pochwycić za ręce, ale padł, jak figurka.
Przerażony dygotał, podfruwajek amator
pokonany przez dziecko i jej paralizator.
___
07.2020.
___
19.07. obchodzimy Dzień Czerwonego Kapturka