*
pojawił się znikąd na pobliskiej drodze
z uśmiechem na twarzy
sandałem na nodze
na drugiej sandał także widać było
skarpety do kostki
i coś z niego biło
blask dobro ciepło
radość istnienia
mógłby uśmiech wydobyć z każdego kamienia
przemawiał ogłaszał
tajne enuncjacje
i czuł pod bruzdami ogółu frustracje
pytali go wielcy
mali i najmniejsi
odważni w mowie oraz ci najśmielsi
jak istnieć komponować
formy konstelacje
by najlepsze były człowiecze relacje
a on patrzył tylko tęsknymi oczami
w dal nieuchwytną
pustkę między nami
na koniec spojrzał westchnął by wzlecieć w zachmurze
zaś na śladach po nim zakwitnęły róże
*
25.9.2023