Za siedmioma oknami i za dwojgiem drzwi
Na stołeczkach przy oknie ja, a obok ty
Przyglądamy się kroplom deszczu, który spadł
Zakłębiły się chmury i pejzażyk zbladł
Gotujemy obiadek, jak co drugi dzień
Regularność wyblakła, monotonii rdzeń
Telewizja, internet, balkon, spacer, sklep
Czasem ciastko, bułeczka, zaś na co dzień chleb
A klepsydra pracuje, nieustanny ruch
Niby jestem i żyję, alem prawie duch
Jest mi dobrze, nie powiem, ale czegoś brak
Chciałabym, jak narybek, na nieznany szlak
Uciekniesz ze mną w Bieszczady?
___
08.2020.